Lustro stało w centrum wszechświata.
Było dumne zaprzeczenie temu wydawało się niemożnością. Wysokie na prawie dwa metry, ramą delikatnie dotykało drewnianego nieba, zostawiając na deskach jasne, połyskujące w słabym świetle ślady złotego barwnika. Odłażące płaty farby kontynuowały rozpoczętą dawno temu podróż ku podłożu; oplatały rzeźbione ramiona niczym bluszcz, wijąc się i układając w niekiedy zupełnie abstrakcyjne formy. Pokrywający podłogę
Urywany oddech zamarł znienacka w krysztale powietrza; ustał gwałtowny taniec spękanych ust. Huk uderzeń serca, dotychczas zagłuszający nawet dudniącą niczym setki bębnów ciszę, zmonotonniał i zatrzymał się na wibrującej nucie. Fale granatowego dźwięku rozlewały się leniwie po śniegu, szarpiąc za zmrożone, białe od szronu końcówki włosów szponiastymi palcami.
Gdyby nie wirujące w górze płatki śniegu, można by pomyśleć, że czas stanął w miejscu; że se
Powietrze tamtego ranka miało smak popiołu, choć komuś innemu mogłoby zapewne przypominać truskawki. Pomiędzy betonowymi filarami leniwie wiły się smugi mgły, a w promieniach budzącego się słońca niewyraźnie majaczące w tle budynki wydawały się być odrobinę nierzeczywiste, jakby niezdolne do przetrwania dotyku. Na szybach osadzały się krople rosy, powoli spływające w dół.
Czarny kot zmrużył intensywnie zielone oczy. Wilgoć uporczywie lepiła się do jego futra; ta część obs
Siedziała na krześle w gabinecie, z bladą kreską zamiast ust , dłońmi nerwowo mnącymi rąbek spódnicy i oczami, uporczywie wbijającymi się w tablicę z reklamą Sereventu. Jasne włosy opadały jej na policzki, przysłaniając częściowo ich chudość , oraz nienaturalną bladość, która rzucała się w oczy zawsze przy pierwszym spotkaniu. Granatowa apaszka wciąż zsuwała się z szyi, doprowadzając kobietę tym samym do białej gorączki - w takiej chwili bowiem nawet i apaszka powinna zachowywa
Kot przeciągnął się i rozejrzał dookoła. Ukryty w cieniu, niewidoczny z drugiej strony ulicy , zyskał doskonały punkt obserwacyjny. Było już późno, na jezdni nie widziało się ani jednego samochodu i nic nie wskazywało na to, że w najbliższym czasie ma nią jakiś przejechać. Kot miał zatem czas, aby się rozejrzeć . I to właśnie robił –penetrował okolicę swymi dużymi, wściekle zielonymi oczyma, wypatrując miejsca, w którym najbezpieczniej będzie przejść na drugą stronę .
Białe Żagle
Leżał na twardym łóżku, wsłuchując się w szum obijających się o skały fal. Powieki miał przymknięte, a twarz spokojną, poważną. Siwe włosy, nierówno ostrzyżone tępymi nożyczkami, rozsypały się po poduszce, tworząc wokół jego głowy swoistą aureolę. Nie bał się śmierci zdawało mu się tylko, że jakaś postać, odziana na biało, kiwa na niego ze statku o jasnych żaglach. To miał być jego ostatni rejs, ostatni łag
Czy wiesz, Przyjacielu ?
Te kilka łez, która zawsze spłyną po moich policzkach, kiedy wspomnę choć na moment o tych dziwnych, dwunożnych istotach chyba ludziach, jakoś zawsze trafia na pustkę w uczuciach i wiedzy, bo im więcej myślę, tym bardziej jestem nimi przerażona. Potrafiąc zrozumieć spojrzenia, lecz nie umysły, kulę się, nie chcąc rzucać w oczy. Zawsze miałam nadzieję, że rany na moim ciele, wywołane ostrymi jak sztylety oczyma przechodniów zabliźnią się z czasem. Że to tylk
Tułacz.
Za oknem rozbrzmiał gwałtowny płacz dziecka, intrygująco przypominający wycie syreny strażackiej, co parę sekund przerywany na zaczerpnięcie oddechu. Młoda, jasnowłosa kobieta, siedząca przy otwartych okiennicach uniosła głowę znad książki i uchyliła firankę, ze zmarszczonymi brwiami wpatrując się w siedzącego na rynkowym placu chłopca. Dzieciak trzymał się kurczowo za obtłuczone kolano (prawdopodobnie niechcący powiększając jeszcze ból), nie słuchając otaczających go kr&